NTN Snow & More 2017/2018 nr 2

40 nie pojawia się za nami pięciu narciarzy i snowboardzistów. Niezbyt korzystna sytuacja w tak wąskim i eksponowa- nym miejscu. Rośnie napięcie. Jeden z nich, lokalny celebryta, postanawia ominąć kolejkę i próbuje pokonać uskok bez liny. Szybko jednak staje mocno na krawędzi snowboardu i wzywa pomocy – nie docenił braku śniegu. Uskok jest za duży, lądowanie zbyt twarde i bardzo strome, a wejście zlodzone. Ledwo się tam utrzymuje, ale na szczęście Andi jest gotowy i rzuca linę. Gdzieś unosi się duch Douga Coombsa, który z podob- nego powodu spadł na sam dół sąsied- niego żlebu zwanego Polichinelle. Po zjeździe na linie postanawiamy z Igorem odjechać na bezpieczną od- ległość i tam czekać na Andiego. Żleb się trochę poszerza, co zachęca do dłuższych szybkich skrętów, ale przed naszymi oczami pojawia się następny uskok. Ten jest mniejszy, więc skacze- my i jedziemy dalej. Niestety uderzam nartą o skałę i wypina wiązanie… Szyb- ka decyzja – postanawiam zjeżdżać dalej na jednej narcie, będąc pewnym, że wcześniej niż później natknę się na tą, która wypięła. Jednak żleb jest co- raz szerszy, jest twardo i rozpoczyna się teren lawiniska, mnożą się warianty lotu narty. Po kilkuset metrach tracę z oczu jej prawdopodobny ślad. Najwyraźniej przegapiłem ją i została gdzieś wyżej. Jak dużo wyżej…? Sprawdzamy go- dzinę, ustalamy limit czasowy poszu- kiwań, aby zdążyć wrócić z zapasem przed zmrokiem i rozpoczynam długą i mozolną wspinaczkę, podczas której mnożą się wątpliwości i wystawiam na próbę cierpliwość moich towarzyszy. Po przeszło godzinie postanawiam wejść w trudny teren eksponowanych skałek. Jest! Wbita prawie na sztorc między skały i śnieg. Radość jest po- równywalna nieomalże z największymi osiągnięciami życiowymi… Wydoby- wam z siebie okrzyk zwycięstwa, zjeż- dżam z poczuciem ogromnej satysfakcji i obiecuję sobie, że będę tu wracał co sezon – w końcu mam 20 lat do nad- robienia. Następny sezon będzie prawdopo- dobnie ostatnim rokiem funkcjonowania trzydziestoletniej już kultowej kolejki zło- żonej z kolorowych wagoników. Lokalni mieszkańcy oraz bywalcy obawiają się o los ich ulubionego miejsca na ziemi, ponieważ wyciąg przejdzie w ręce no- wego inwestora. Czy La Grave zacho- wa swój absolutnie wyjątkowy klimat? Klimat wolności i prawdziwej przygody nieskrępowanej nakazami i zakazami standardowych ośrodków narciarskich? Atmosferę swobody i kameralności sa- mego miasteczka? Trzymajmy za to kciuki. W tym przypadku postęp wydaje się być bardziej zagrożeniem niż sprzy- mierzeńcem. Wyprawy

RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=