W obronie nowoczesnego narciarstwa

Kiedy piszę te słowa na liczniku naszej sondy wybiło 127 głosów.

Ogromna większość czytelników (może dla stron www są to oglądacze?), bo aż 82% stwierdziła, że najładniej jechał MvG w roku 2003. Zaledwie 13% (myślałem, że będzie więcej) to entuzjaści nieco tracącej myszką, ale jakże sympatycznej jazdy MvG z roku 1996. 5% i chyba tylko w ramach żartu i przez przekorę głosowało na Nickersona na nartach GS r=40 m. Oto wyniki:

[poll id=”2″]

Spróbujmy przeanalizować, dlaczego?

Skręt cięty znany był „od zawsze” (a przynajmniej od czasu wprowadzenia metalowych krawędzi) i nie ma się, nad czym zastanawiać. Nie było żadnej rewolucji

– twierdzą antagoniści carvingowych nart i techniki. Niezupełnie się z tym zgadzam. Owszem, kiedyś w czasach mojego dzieciństwa, śladem ciętym potrafili poruszać się czasami zawodnicy i eksperci w łukach o dość dużym promieniu. 100% skręt cięty był niedostępny dla narciarzy amatorów i wszyscy musieliśmy się „szurać”, żeby kontrolować prędkość. Dopiero wprowadzenie nart carvingowych umożliwiło szerszej rzeszy narciarzy na doznania związane z poruszaniem się skrętem ciętym. Ale i w tym – moim zdaniem – nie było nic rewolucyjnego.

Prawdziwą rewolucją (dla mnie oczywiście) jest dodanie do techniki jazdy jeszcze jednego wymiaru. Już tłumaczę: Do czasu wprowadzenia nart carvingowych sylwetka narciarza była prawie cały czas pionowa. Wszystkie ruchy działy się nad nartami. Wraz ze zmianami sprzętu zmieniła się technika. Narciarze zaczęli daleko odsyłać nogi w skrętach, pochylać się w wirażach. Aby lepiej zobrazować, o czym mówimy, dwa filmiki:

http://www.youtube.com/watch?v=b0GKM330Gr4

Na pierwszym jedzie mój absolutny idol narciarski Ingemar Stenmark w latach swojej największej świetności. Dobrze by było, żebyście zobaczyli Stenmarka dziś (miałem okazję pojeździć z nim kilka dni na nartach). Dziś Ingemar wygląda prawie tak jak gentlemani na drugim filmiku…

Moim zdaniem to nowe oblicze narciarstwa spowodowało, ze nasz sport stał się bardziej atrakcyjny, dynamiczny (wszędzie) i łatwiejszy (przynajmniej w obrębie przygotowanych tras o średnim nachyleniu). Dzięki deskom carvingowym narciarstwo przeżyło kryzys lat 90. Przypominam, że globalna sprzedaż nart w latach 80. wynosiła ponad 10 milionów par, a w roku 1996 spadła do zaledwie dwóch milionów. Długie, niewygodne dechy oraz szalenie mozolna droga do zostania narciarzem odstraszyły wielu – zbyt wielu – ludzi. Teraz FIS chce powrotu do tamtych czasów. Nie sądzę, żeby zmiany regulacji w GS pozostały bez echa w świecie narciarstwa amatorskiego. Dają one antagonistom (a tych ciągle wielu) argument, że narty carvingowe są niebezpieczne i nawet zawodnicy na nich nie jeżdżą (za kilka lat nikt nie będzie wspominał dlaczego). Dziennikarze na pewno zrobią z tego sensację. Już dziś niemiecka i austriacka prasa piszą, że Beni Raich „padł ofiarą” agresywnych nart carvingowych, a zwykli ludzie to czytają i wierzą.

Chciałbym też odnieść się do jakże popularnego i idiotycznego „twierdzenia” pojawiającego się na wielu forach:

kto nie nauczył się jeździć na prostych nartach nie jest pełnowartościowym narciarzem.

Spójrzcie, więc na Larę Gut, Marcela Hirschera i wiele setek innych zawodników młodego pokolenia. Biorąc pod uwagę, że oni nigdy na nogach nie mieli nart innych niż taliowane powyższe „twierdzenie” dość łatwo obalić.

Brońmy nowoczesnego narciarstwa, gdyż powrót do przeszłości będzie oznaczał marginalizację naszego sportu.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

5 komentarzy do “W obronie nowoczesnego narciarstwa”

  1. Panie Tomku.
    Mam 53 lata.
    W zamierzchłych czasach, ponad dwu metrowych nart slalomowych potrafiłem (przepraszam za nie skromność) jeździć techniką ciętą.Wymagała ona sporej koordynacji i techniki nie osiągalnej dla większości.
    Wzorem „uroczych” panów z FIS powinienem bronić starych technik bo „byłem wtedy gwiazdą:)”
    Tymczasem taliowane narty dały mi „drugą młodość” i niezwykłą frajdę jazdy.
    Nie przeszkadza mi ,że spotykam młodych ludzi jeżdżących lepiej ode mnie.
    Cieszę się, że niezwykłe”grawitacyjne” doznania są ogólnie dostępne nawet dla najstarszych narciarzy.
    Moim zdaniem wszelkie regulacje FIS hamują postęp i są szkodliwe.
    Całkowicie popieram Lindsey Vonn
    Jedynym ograniczeniem powinno być tylko to aby narta była nartą.

    Pozdrawiam
    Jurek

    Odpowiedz
  2. Oczywiście pamiętam, ciężką i mozolną pracę jaką należało wykonać by pojąć wszelkie aspekty starej i niechcianej techniki chrystianii równoległej, kolanko w kolanko nie wszystkim przychodziło łatwo. Fakt jest niezaprzeczalny….ciężej było zostać dobrym narciarzem, radzącym sobie w różnych , czasem trudnych bądź bardzo trudnych warunkach bo przecież mało gdzie w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych wyjeżdżały ratraki by przygotowac trasę. Robiąc dość duży skrót myślowy przejdę jednak do celu. Nie hołduję tezie , że ten kto nie zna „starej i klasycznej ” techniki jest gorszym narciarzem i nigdy nie będzie w stanie dobrze jeżdzić. To byłoby hipokryzją ! Uważam jednak, że właśnie ta stara technika w połaczeniu z nartami taliowanymi i teraz już klasycznym carvingiem BARDZO pomaga i wręcz umożliwia wspaniałą zabawę w trudnych warunkach. Można wtedy wykorzystać i połaczyć techniki i jak to okreslam techniką mieszaną mieć niezły ubaw na stoku. Problem jednak leży niestety chyba gdzie indziej i mam tu na myśli instruktorów i samych przyszłych narciarzy. Narty same nie jeżdżą i jeżdzić nie będą . Do tego jest potrzebny narciarz z odpowiednią wiedzą. W błędzie więc są Ci , którzy myślą, że dwie lub trzy godziny z instruktorem wystarczą, jak równiez i Ci , którym się wydaje że odrobina klasyki przy nartach taliowanych to już przesada. Dobrze, ze jest o czym dyskutować bo takie dyskusje to tylko motor napędowy do konstruktywnego działania. Jeźdźmy więc na nartach, cieszmy się z tego , róbmy to lepiej i lepiej ale pamiętajmy o jednym …O BEZPIECZEŃSTWIE na stoku. Tyle z mojej strony i pozdrawiam wszystkich miłośników nart, żagli i siatkówki :-)

    Odpowiedz
  3. Dodam jeszcze , że nie raz byłem świadkiem gdy „wizulanie” dobrze jeżdżący koledzy, z kilkuletnią czasem kilkunastoletnią praktyką na nartach, głownie taliowanych , świetnie sobie radzili na przygotowanej trasie. Problem jednak pojawiał się wtedy gdy warunki się pogarszały. Muldy, lekko kopki i nie daj Boże mokry śnieg stwarzały najpierw powody do marudzenia a zaraz potem ( całe szczeście ) do refleksji, że coś w swojej jeździe muszą poprawić. Oczywiście może się pojawić cała rzesza opinii, że przecież dobrze temu czy owemu się jeździ, że chodzi o zabawę i miło spędzony czas. I tu może kogoś zaskoczę…to też jest prawda. Nie każdy przeż musi być mistrzem, są i tacy którym wystarczy być miszczem :-) Zmierzając ku końcowi zachęcę jeszcze raz potencjalnych czytelników tego postu….korzystajcie przy nauce z instruktorów a jeszcze lepiej z tych doświadczonych. Zaprocentuje to w 100% i da wam poczucie kontroli nad tym co robicie na stoku, niezaleznie od tego czy narta będzie miała mały czy duży promień skrętu :-) A co do FISu – mieszają w skokach, mieszają w alpejskim….i mieszac będą. No coś muszą robić tzw działacze :-)

    PS. Nie lobbuje na rzecz instruktorów i tak mam nadzieję tego nikt nie odczyta. Lobbuję za bezpieczeństwem i fajną zabawą na nartach w każdych warunkach śniegowych a do tego potrzebne sa umiejętności których nigdy nie za mało.

    Odpowiedz
  4. Według mnie nie ma przeciwstawnych technik carving i klasyczna. Wystarczy poczytać Rona LeMastera „Ultimate skiing”. Kto umiał naprawdę dobrze jeździć klasycznie ten szybko chwycił carving Jest kwestia; narta taliowana czy nie. Według moich doświadczeń (34 lata na nartach od nart drewnianych z przykręcanymi na śrubki krawędziami do Voelkli z PS i PSI) wyłącznie taliowana i to do każdego rodzaju narciarstwa amatorskiego. Może ekstremalny freeride w parometrowym puchu, wyczynowa jazda po muldach lub wyścigi skiturowe wymagają innego specjalistycznego sprzętu ale do jazdy po trasie czy nawet dość trudnym terenie narta taliowana daje szalone możliwości stosowani różnych technik jazdy i naturalnej pracy całego ciała. „Prostowanie” na siłę promienia skrętu przepisami to jak rozklepywanie Ziemi na płaski placek bo nam się w głowie nie mieści, że jest kulą. I wreszcie ostatnia sprawa. Wielu moich znajomych, nawet w dość poważnym wieku nauczyło się jeździć na nartach lub powróciło do narciarstwa dzięki nartom taliowanym.

    Odpowiedz
  5. Beni Reich padł ofiara swoich trenerów dokładających takich obciążeń że stawy nie wytrzymały, utwardzeń trasy środkami chemicznymi i takich ustawień bramek, że nie opłaca się ich przejeżdżać czysto na krawędzi tylko skracać skręt ześlizgiem. Jak koś ma mocne nogi i nie obawia się kontuzji to niech spróbuje sobie „szurnąć” ześlizgiem na stromym kawałku na lodzie i zobaczy jak mu trzeszczą więzadła i „dygają” uda.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

amp

AMP 2024: Gwiezdny pył z mistrzostw

Maja Chyla (UJ Kraków) oraz Bartłomiej Sanetra (AWF Katowice) obronili tytuły Akademickich Mistrzów Polski w gigancie, a do tego dołożyli zwycięstwa w slalomie, zgarniając komplet złotych medali. Po dwóch dniach eliminacji w wiosennej

amp

AMP 2024: Żniwa

Natalia Złoto (PK Kraków) na wschodzie i Zofia Zdort (ŚUM Katowice) na zachodzie zwyciężyły w eliminacjach kobiet do jutrzejszego finału slalomu w ramach Akademickich Mistrzostw Polski. W stawce panów dominowali Juliusz Mitan

azs winter cup

AZS WC: Duża kasa rozdana na Harendzie

Maja Chyla (UJ Kraków) i Wojciech Dulczewski (AGH Kraków) wzbogacili się o 10 tys. złotych, wygrywając slalom równoległy wieńczący sezon AZS Winter Cup. W rywalizacji drużynowej zwyciężyła reprezentacja Uniwersytetu

azs winter cup

Gadające Głowy – finał AZS Winter Cup Zakopane

Aż się łezka w oku kręci, bo to ostatnie Gadające Głowy w tym sezonie. To też ostatni występ w zawodach Akademickiego Pucharu Polski kilku zawodników i po raz ostatni przepytujemy ich na okoliczność. Jest wielka

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.