Panowie w Beaver Creek, panie w Lake Louise. W każdym z tych miejsc do zdobycia po 300 punktów, o ile ktoś da radę wygrać trzy razy pod rząd. Udało się to raz Lindsey Vonn w Lake Louise skąd przywiozła komplet punktów. Rzadka sztuka…
O ile panie ścigać się będą (dwa zjazdy i super gigant) na szybkiej, ale mało wymagającej trasie w Kanadzie, to panowie zmierzą się z potworem w USA. Trasa zjazdowa w Beaver Creek należy do najtrudniejszych na świecie. Już sama jej nazwa Birds of Prey (trasa ptaków drapieżnych) budzi lekki dreszczyk emocji. Po drodze roi się na niej od skoków i zakrętów. Bardzo wyraźnie pamiętam upadek i kontuzję Aksela Svindala, kiedy kilka lat temu obróciło go na plecy w locie po skoku na progu o nazwie „Orzeł”. Obrażenia były poważne i zawodnik pauzował do końca sezonu. Rok później Aksel powrócił silniejszy niż kiedykolwiek i wygrał na Birds of Prey. To się nazywa sportowy charakter. Aksel w tym sezonie ponownie jest kontuzjowany, ale ma godnego następcę. Kjetil Jansrud wygrał dwa razy w Lake Louise i dobrze jeździł na treningach w Beaver Creek. Może dołożyć sporo punktów do klasyfikacji generalnej. Kto jeszcze ma szanse? Oczywiście Mayer, ale dobrze pojechali też treningi Paris i Theaux. Sprawa w super gigancie jest bardzo otwarta, choć Jansrud i tu jest faworytem. Niedzielny gigant będzie na pewno walką Teda Ligety z Marcelem Hirscherem, z której zwycięsko może wyjść Kristoffersen. Jakoś dziwnie wierze w potencjał tego zawodnika. Pinturault, choć słabo jeździł treningi zjazdów też może dorzucić swoje trzy grosze. Już niedługo się przekonamy.
Vonn wraca w Lake Louise. To prawda, ale jej forma nie jest jeszcze chyba olimpijska. Miejsce ósme, trzynaste i osiemnaste z treningów raczej nie wróżą wygranej. O tyle dobrze, że podobno jeździ już bez bólu i kolano „trzyma”. Osobiście mam nadzieję, że pierwszy zjazd w karierze wygra Anna Fenninger. Stara się dziewczyna, wiec byłoby miło. Szanse mają też zapewne Weirather, Gut, Mancuso i zapewne kilka innych włączając w to zawodniczki mniej znane. Nijaka Mirjam Puchner rocznik 1992 zaliczyła na ostatnim treningu drugi czas…
6 komentarzy do “Trzy dni szaleństwa za oceanem”
Co za debil i podła dwu ryjowa świnia to pisala… Jak jesteś taki mądry i dobry w narciartwie to sam se zdobą 300 punktów w Lake Louse!! Lindsey Vonn to najlepsza narciarka ktora wiele przeżyła i zwycięstwa jej sie naleza… A nie co odmienne zdanie mam o Fenniger.. Doceniam ja ale jak widać nie jest jeszcze dość dobra aby wygrywać zjazdy, bo do tego trzeba mnie talent i wlożyc mnóstwo pracy..
Najlepsza narciarka to była Janica Kostelic i to Ona przeżyła ogromną ilość operacji (kolan , kręgosłupa , pleców i chorobę tarczycy). LVonn jest dobrą narciarką i tyle w tym temacie.
Zgadzam sie ze Vonn nie miala najwiecej kontuzji… lecz nie rozumiem tego jak mozna pisać ze zdobycie 300 punktow w Lake Louise to rzadna sztuka!!
Rzadka analfabeto
No i chorwatka dokladniej sie depilowala
byla przez to bardziej oplywowa, chciales powiedziec :)))