Super niedziela

W sobotę nie udało się rozegrać zjazdu panów i to wcale nie z powodu piątkowych opadów śniegu. O nie! Ze śniegiem organizatorzy poradzili sobie w sposób brawurowy. Na przeszkodzie stanęła jednak mgła, która utrzymywała się przez cały dzień w środkowej części trasy. Wieczorem zaś jury zadecydowało, że oba zjazdy odbędą się w niedzielę.

Pierwsze na starcie stanęły panie, których rywalizacja była całkiem emocjonująca. Wiadomo trasy zjazdowe w St. Moritz do łatwych nie należą… Ostatecznie z wieloma skokami i łukami wykonywanymi przy bardzo dużej prędkości najlepiej poradziła sobie Ilka Stuhec, co raczej niespodzianką nie było. Tyle tylko, że mistrzostwa zawsze rządzą się swoimi prawami i pewni – wydawałoby się – faworyci nie wytrzymują presji. Ilka wytrzymała i to po słabym występie w supergigancie i nieukończonej kombinacji. Jak sama przyznała w jednym z wywiadów po dwóch poprzednich startach była bardzo rozgoryczona i załamana. Dziś jednak jej przejazd był właściwie bezbłędny. Na miejscu drugim z medalem srebrnym zobaczyliśmy austriacką debiutantkę mistrzostw, czyli Stephanie Venier, a to już niespodzianka. Stephanie, która w Sankt Moritz dzieliła pokój z Miriam Puchner aż do czasu feralnego upadku koleżanki z drużyny też – w sferze psychicznej – lekko nie miała. Obie panie się przyjaźnią, więc – rzecz jasna – Stephanie ciężko przeżyła poważną kontuzję Miriam. Pomimo to, dziś jechała brawurowo. To srebro (oraz złoto Schmidhofer za supergigant) świadczy dobitnie, że w austriackim zespole pań dokonała się właśnie zmiana pokoleniowa. Medal brązowy dla Lindsey Vonn, która nie doszła jeszcze do pełnej sprawności po jesiennej kontuzji i jeździ z kijkiem przyklejonym do dłoni taśmą MacGyvera. Na konferencji prasowej, Amerykanka przyznała, że ten medal ma dla niej szczególne znaczenie i jest tyle samo wart, co złoty. Chwilę później nieco nostalgicznie dodała, że jest to jednocześnie medal zdobyty przez najstarszą alpejkę w dziejach mistrzostw (w zjeździe), rozbawiając tym stwierdzeniem obecnych dziennikarzy. Cóż, Lindsey przecież trzyma się świetnie.

Panowie mieli jeszcze trudniej. Najeżona skokami, trawersami i szybkimi zakrętami trasa stanowi wielkie wyzwanie. W początkowej fazie zawodów ponownie mgła w górnej części trasy trochę popsuła widowisko. Jej ofiarami padli zawodnicy startujący z początkowymi numerami: Carlo Janka, Dominik Paris. Kiedy mgła ustąpiła każdy kolejny zawodnik wykręcał lepszy czas, a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Aż do przejazdu Beata Feuza, startującego z trzynastką, na czele stawki znajdował się Kjetil Jansrud i Patrik Kueng. Obu panom udało się zjechać w takim samym czasie. Feuz pojechał jednak wspaniale i tylko raz trochę stracił równowagę w łuku. Za to jego skoki i pozycja w powietrzu były po prostu bajeczne… Feuz objął prowadzenie, ale pewności nie miał. Z szesnastką na starcie znajdował się jeszcze Erik Guay, któremu trasa w Sankt Moritz „leży” wyjątkowo. Kanadyjczykowi – po wspaniałym przejeździe zabrakło zaledwie 0,12 sekundy do złota. Jeszcze tylko Max Franz z Austrii wdarł się na podium wyprzedzając Jansruda i Kuenga o głupie 0,02 sekundy. Taki jest jednak wielki sport, a niezwykle sympatycznemu Maxowi niech będzie na zdrowie.

Szwajcarzy świętują, choć do pewnego momentu liczyli na dwa medale, a Beat Feuz jest nowym bohaterem.

Fajne zawody dziś widziałem i mówiąc szczerze cały czas jeszcze puszczam sobie powtórki z YouTube. Do czego również zachęcam. I tylko Lary Gut szkoda…

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

2 komentarze do “Super niedziela”

  1. Rozumiem, że polscy zawodnicy nie startowali i nie warto o nich napisać nawet zdania…. Co prawda Bydliński nie zrobił furory, ale przynajmniej już nie jedzie za pieniądze związku i można skończyć z tymi dwuletnimi argumentami. Jednak Pan Kurdziel dalej swoje. Trudno powiedzieć czy ma odpowiednią wolę walki i ochotę, na pewno brakuje mu pieniędzy i pewnie też talentu. Wszyscy wiedzą jaka jest sytuacja polskich zawodników, ale jednak wypadałoby wspomnieć z dziennikarskiego obowiązku.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

amp

AMP 2024: Gwiezdny pył z mistrzostw

Maja Chyla (UJ Kraków) oraz Bartłomiej Sanetra (AWF Katowice) obronili tytuły Akademickich Mistrzów Polski w gigancie, a do tego dołożyli zwycięstwa w slalomie, zgarniając komplet złotych medali. Po dwóch dniach eliminacji w wiosennej

amp

AMP 2024: Żniwa

Natalia Złoto (PK Kraków) na wschodzie i Zofia Zdort (ŚUM Katowice) na zachodzie zwyciężyły w eliminacjach kobiet do jutrzejszego finału slalomu w ramach Akademickich Mistrzostw Polski. W stawce panów dominowali Juliusz Mitan

azs winter cup

AZS WC: Duża kasa rozdana na Harendzie

Maja Chyla (UJ Kraków) i Wojciech Dulczewski (AGH Kraków) wzbogacili się o 10 tys. złotych, wygrywając slalom równoległy wieńczący sezon AZS Winter Cup. W rywalizacji drużynowej zwyciężyła reprezentacja Uniwersytetu

azs winter cup

Gadające Głowy – finał AZS Winter Cup Zakopane

Aż się łezka w oku kręci, bo to ostatnie Gadające Głowy w tym sezonie. To też ostatni występ w zawodach Akademickiego Pucharu Polski kilku zawodników i po raz ostatni przepytujemy ich na okoliczność. Jest wielka

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.