Udało mi się złapać przy pomocy internetowej Marynę Gąsienicę Daniel w Quebecu, tuż przed tym jak musiała zacząć się pakować. Dziś jeszcze wraz z ekipą wraca do kraju. Oto opis wydarzeń, bo zabrakło tego trochę w relacji…
Co tutaj się działo mam napisać? :)
Hmm… Jak przyjechaliśmy była ekstra pogoda: słonce, zimno, wymarzone twarde warunki. Na następny dzień zaczął sypać śnieg i wcale nie chciał przestać. Tak przez kolejne dwa dni sypało i zrobiło się około pół metra świeżego śniegu. Dlatego też najpierw został rozegrany slalom a nie gigant, jak planowano. Jednak zawsze łatwiej jest odgarnąć trasę slalomową…
Prognozy na następne dni były lepsze. Dlatego zamienili slalom z gigantem. Organizatorzy na pewno starali się jak mogli i robili wszystko co mogli, żeby warunki były dobre. Odgarniali śnieg na bieżąco. Wiadomo, że do zera nie da się odgarnąć, ale grubą większość tak. :)
W dzień zawodów GS dalej pogoda nie była zbyt piękna, ale już przynajmniej nie padało. Od samego początku trasa mi się podobała. Ustawienie też. :)
Z dobrym nastawieniem i motywacją stanęłam na starcie. Jeszcze dostałam informacje, że warunki są dobre, że jest lód… A ja takie najbardziej lubię – lodowe. :)
Walczyłam jak mogłam na trasie… Jechałam na limicie wypadnięcia. Cały czas walczyłam jednak o czas i starałam się puszczać narty. Było bardzo nierówno i przez to dosyć trudno. Jak zjechałam, to zobaczyłam, że byłam dziesiąta po pierwszym przejeździe… Wtedy powiedziałam sobie, że muszę jechać w drugim przejeździe po medal… i znowu walczyłam jadąc na ostatnim limicie. I udało się wskoczyć na piątą pozycję!
A co się wydarzyło w slalomie?
Jechałam z 69 numerem. No i wiadomo, że trochę dziury się robią. I tak naprawdę ruszyłam dosyć dobrze. Trener mi powiedział, że jak na te warunki to naprawdę jechałam OK. Tylko, że na łokciu, nie wiem czy była jakaś nierówność czy coś, i jakoś dziwnie mnie szarpnęło i nie zdążyłam przełożyć nogami w podwójną bramkę łokcia i wzięłam tyczkę miedzy nogi.
Robi wrażenie? Na mnie tak! Raz jeszcze gratulujemy Marynie! Oby tak dalej!
3 komentarze do “Maryna opowiada o gigancie MŚ”
god job maryna !!! i like your style :))
No hejterzy
się teraz pałujcie
Brawooooo !!! Oby tak dalej, trzymamy kciuki !!!